Wyklęty Wielkopolanin. Wspomnienia żołnierza pułku NZS "Sikora" nie tylko z powstania warszawskiego - Podhorski Jan "Zygzak"
Cena regularna:
towar niedostępny

Opis
Autor: | Podhorski Jan "Zygzak" | |
Wydawnictwo: | Mireki | |
Rok wydania: | 2017 | |
Oprawa: | miękka | |
Liczba stron: | 414 | |
Format: | 14.5x20.5cm | |
Numer ISBN: | 9788365902115 |
5 sierpnia 1944 r. (sobota)
Przed południem nastąpił atak Niemców (trzy czołgi i żandarmeria) od Nowego Światu, w którym ludność cywilna była pędzona przed czołgami. Kapral "Szczapa" z pułku (Waldemar Jakimowicz odznaczony KW) podpalił czołg. Istotną rolę odegrał karabin maszynowy Dreyse Oddziału Specjalnego "Zawady" ustawiony w oficynie domu przy Świętokrzyskiej 17. W walce uczestniczyła też grupa żołnierzy "Genowefy" z ruin po parzystej stronie Świętokrzyskiej.
Zginęli Niemcy, ale też sporo cywilów. Po odparciu ataku żołnierze wzięli udział w pogrzebie kpt. "Marabuta" dowódcy kompanii "Genowefa".
Widząc sukcesy sąsiednich oddziałów, kpt. "Mandaryn" (Kazimierz Wojtczak) - bez wiedzy przełożonych, bez uzgodnienia z dowódcą pułku i bez rozpoznania przedpola, jakim był otwarty dziedziniec podwórza MSW - wydał fatalny rozkaz ataku na Komendę Policji.
Atakujący mieli przebiec przez wyłom od Świętokrzyskiej, przez dziedziniec z kilkoma drzewami, i sforsować ścianę posesji Krakowskie Przedmieście 1 (oficyna Komendy) i z innymi grupami zaatakować siedzibę policji.
Ściana atakowanego budynku, pokryta bluszczem, miała ukryte strzelnice, których z powodu niedbalstwa dowodzącego nie rozpoznano. Atak miał krwawy finał. Ostrzał ze strzelnic w ?ścianie bluszczowej? nie dotknął jedynie dyrygującego z okna kpt. ?Mandaryna?. Przebieg ataku opisał jego uczestnik kpr. pchor. ?Olszewski? (Zbigniew Wicentowicz):
"Por. Mandaryn dał hasło do przeciwnatarcia na Komendę. Rozkazał mi, podchorążemu, wziąć kilku ludzi i przez dziedziniec nacierać na Komendę. Mylnie myślałem, że natarcie prowadzone będzie także z innego kierunku, od strony Czackiego 14 i 16. Wbiegłem na dziedziniec pierwszy, a innych chętnych odliczano za mną. Pierwszy skok za niedużą kupę cegieł. Drugi - za grube drzewo, jedno z dwóch lub trzech stojących na dziedzińcu. Odwróciłem się i wołałem do podążających za mną, by się kryli. Zaczął się ostrzał od przeciwległej ściany porośniętej winem i z widocznych powyżej otworów strzelniczych. Nie od razu zorientowaliśmy się, że na wystającej spoza Komendy wieży kościoła jest stanowisko ckm. Pobiegłem, kulejąc, do bramki w ogrodzeniu. Z muru pryskały na mnie odłamki cegieł odłupywane ostrzałem maszynowym. Chwyt lewą ręką za brzeg furtki przerzucił mnie przez nią w martwe pole za murem."
fragment książki
Opinie o produkcie (0)
