„Paciorki pamięci. Ks. Czesław Cofta – droga do męczeństwa” - Zbigniew Cofta

Dostępność: średnia ilość
Wysyłka w: 3 dni
Cena: 55,00 zł

Cena regularna:

55.00
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką:
ilość szt.

towar niedostępny

dodaj do przechowalni

Opis

Autor: Zbigniew Cofta
ISBN: 978-83-66476-96-7
Rok wydania:   2025
Liczba stron: 392
Oprawa: miękka
Format: 170 x 240mm

 

Tworząc bazę miejsc kaźni, zawsze w mojej pamięci poja­wiała się osoba ks. Czesława Cofty, jakby mgliste wspomnienie o nim wyniesione z rodzinnego domu. Zastanawiałem się czasem, dlaczego jego biografią nikt się do tej pory nie zajął w sposób systematyczny. Zawsze wtedy pojawiało się jakieś samouspra­wiedliwienie – dlaczego ja? Jakaś duma przygnieciona zawstydzeniem – święty w rodzinie? W mojej rodzinie? Lepiej niech zajmie się tym ktoś inny. Narastała we mnie jednak systematycznie świadomość, że ks. Czesław należał do owego zastępu mężnych ludzi.
Był grudniowy dzień 2018 roku. Pracując na komputerze, szukając jakiejś informacji dotyczącej okresu II wojny, wpisałem w przeglądarkę imię i nazwisko – Czesław Cofta. Nie wiem, czy liczyłem, że znajdę coś nowego (wcześniej wpisywałem jego nazwisko wielokrotnie). Wielkie było moje zdziwienie, gdy przeczytałem zarchiwizowaną (w 2016 r.) na allegro.pl ofertę sprzedaży obrazka prymicyjnego ks. Czesława Cofty. Uzyskałem dane sprzedawcy, antykwariusza ze Swarzędza pod Poznaniem. W rozmowie telefonicznej zostałem zaskoczony po raz kolejny, gdy okazało się, że pełna oferta sprzedaży to nie jeden, lecz trzy różne obrazki prymicyjne ks. Czesława. Tak rozpoczęła się moja przygoda z poszukiwaniami wiadomości o życiu kuzyna moich rodziców.
Postanowiłem zebrać możliwie wszystkie okruchy pamięci, które po księdzu jeszcze pozostały. Jedną z pierwszych osób, którą spotkałem na tej drodze był Andrzej Jagiełka, siostrzeniec księdza. Przyjął moją opowieść z wielką radością, powtarzając wielokrotnie: „Ty musisz to zrobić, bo ja na pewno tego nie zrobię”. Zastanawiało mnie wtedy owo kategoryczne „ja tego nie zrobię”. Utrzymywaliśmy częsty kontakt telefoniczny. To znaczy – ja dzwoniłem z ponad normalną częstotliwością – a on cierpliwie to znosił. Stał się moim przewodnikiem po rodzinnej pamięci. Pierwszy raz poznałem jego twarz i uścisnąłem jego dłoń w Wielki Wtorek 2019 roku, na szpitalnym korytarzu, gdy oczekiwał na operację kardiologiczną. To wyjątkowy czas. Spotkaliśmy się jeszcze raz następnego dnia. Potem jego operacja i wyczekiwanie. Aż w Wielką Niedzielę informacja – Andrzej odszedł do Pana. Pozostała w mym sercu ogromna życzliwość tego „najmłodszego”, siedemdziesięcioletniego kuzyna. Wyjątkowe to doświadczenie – poznać człowieka na chwilę przed jego śmiercią. Pozostałem z zadaniem do wykonania. Opisać życie innego człowieka i opisać ostatni jego etap w sposób oddający tamte realia, w sposób zrozumiały dla czytelnika. To prawdziwa wyprawa w przeszłość.

Zbigniew Cofta

 

Fragment listu Alfonsa Miśko – więźnia Żabikowa – do abpa Antoniego Baraniaka z dnia 28 lutego 1972 r.

"Był to człowiek o niesamowitym harcie i wytrzymałości. W tym okresie przebywał 10 razy w siatce z drutu kolczastego. W miesiącu sierpniu 1944 r. zostałem wysłany do drugiego obozu, a w grudniu dowiedziałem się, że został zamęczony na śmierć. Pracując w magazynie, a było to na uboczu, to miał okazję odprawiać Mszę św., odmawiać brewiarz, jak również wyspowiadać chorych więźniów i udzielić im Komunii św. Jedzenie, które otrzymywał to prawie wszystko oddawał chorym, a sobie zostawiał znikomą ilość, a wolny czas poświęcał tylko modlitwie, a ponadto miał niesamowity wpływ na współwięźniów, którzy się do jego modlitwy przyłączali na bloku. Wszelkie katorgi i szyderstwa ze strony gestapo i capo przyjmował zawsze spokojnie, a jeżeli ktoś miał otrzymać za błahe przewinienie karę chłosty w postaci 50 batów, a w szczególności ojcowie rodzin, to on przyjmował na siebie. Nie zapomnę pamiętnego dnia w miesiącu czerwcu 1944 r., jak ś.p. Ks. Cofta odsiadywał trzy doby pod rząd w siatce z drutu kolczastego za ojca rodziny wspólnie z trzema więźniami. Była to druga doba, jak ś.p. Ks. Cofta zwrócił się do gestapowca, aby im zezwolono wymoczyć nogi w wodzie z powodu opuchnięcia, na co uzyskał zgodę. Kazano wszystkim czterem więźniom ustawić się w rząd przy basenie wypełnionym wodą [basen p.poż. – z.c.] o głębokości 2,5 metra. Następnie zostali zepchnięci przez gestapowców i zaczęli tonąć, to ś.p. Ks. Cofta posiadał jeszcze tyle siły, pomimo tak wielkiego wyczerpania, że dwóch wyratował a trzeci się utopił. Na to lager führer spytał się – skąd on ma tyle siły – odpowiedział im: von Gott, to zaczęli się z niego śmiać, a w dodatku szydzili z niego".

 

 

Produkty powiązane

Opinie o produkcie (0)

Producenci
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl