Bieszczady. Góry magiczne - Andrzej Potocki
Opis
Wydawca: Libra
Rok wydania: 2015
Oprawa: twarda
Ilość stron: 144 s.
Wymiar: 215x290 mm
ISBN: 9788363526771
Nowy magiczny album o Bieszczadach, ułożony niczym malarska paleta barw; od pełnych żółci letnich poranków, błyszczących w słońcu kopulastych dachów cerkwi i złota jesiennych połonin, przez czerwienie buków, niebieskość śniegów aż po czerń bieszczadzkiej rozgwieżdżonej nocy. Wśród pierwszych bieszczadzkich turystów był młody ksiądz. Nazywał się Karol Wojtyła. Swoje wielokrotne spotkania z Bieszczadami rozpoczął w roku 1952. I kiedy gasł w nim już płomień życia, pół wieku po pierwszej bieszczadzkiej wędrówce, wówczas jako papież Jan Paweł II, powiedział: Chciałbym jeszcze odwiedzić dwa miejsca – obydwa są w Bieszczadach. Czym są te góry, że tak głęboko zapadają w ludzką pamięć i z małych stają się wielkie? Dla setek tysięcy ludzi Tarnica czy Halicz, a może nawet tylko Połonina Wetlińska okazały się szczytem świata. Z ich wysokości obejmowali wzrokiem kres widnokręgu wspartego na chmurach nieboskłonu i przechadzali się połoninami przytulonymi do chmur. Tutaj nawet w kropli rosy nanizanej na źdźbło trawy dostrzega się majestat Stwórcy. Bieszczady to także wrośnięci w nie nowi ludzie, podobni do wszystkich chodzących po tych górach.
,,Moje magiczne Bieszczady to jednocześnie tajemnica bolesna i tajemnica radosna.Ze szczytu bliżej do nieba, więc pytam Boga, jak to jest, że któregoś dnia trzeba zostawić rodzinny dom, wioskowy cmentarz, święte ikony i odejść.Przecież wołali w niebo swoją rozpacz. Potem jeszcze ostatni raz obejrzeli się za siebie. Cerkiewne kopuły lśniły w czerwcowym słońcu. Hospody pomiłuj! Hospody***Pośród wysokich zsychających traw zbierałem w zdziczałych sadach opadłe jabłka, wygrzewające do jesiennego słońca swoją czerwień.Smakowałem ich cierpkość. Nieopodal w równinę zapadał się bojkowski cmentarz.Tamte Bieszczady są jak oleodruki z wizerunkami świętych, jakie uratowałem z domu moich dziadków.***Moje Bieszczady, w których mieszkałem kilkanaście lat, przemierzyłem w radosnym korowodzie młodości.Zapewne zbyt pospiesznie, dlatego nie rozumiałem ich, ale podziwiałem.I nieustannie wracam do nich wiedziony nostalgią za utraconym krajobrazem.Bieszczady są jak drabina do nieba, po której się tylko wychodzi w coraz większym zachwycie Andrzej Potocki