Kresowi Sarmaci - Joanna Puchalska
Cena regularna:
towar niedostępny

Opis
Autor: Joanna Puchalska
Wydawca: FRONDA
ISBN: 978838079-010-0
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 392
Okładka: twarda
Format: 237x161
Wielkie talenty, gorące uczucia, pasjonaci, wojownicy, oryginałowie. Zasady, których nigdy nie łamano. Czternaście opowieści z barwnego świata Kresów dawnej Rzeczpospolitej. Z krainy, która dla nas jest już tylko legendą. Dla nich była Ojczyzną.
Jak szlachcic Walicki księcia węgierskiego w karty ograł i jak handel dziełami sztuki szulerką maskował.
Jak dowódcę powstania Zygmunta Sierakowskiego generał-gubernator, owszem, nie rozstrzelał, ale powiesił.
Jak ziemianin Woyniłłowicz kościół fundował. Ale w stylu takim, co się go na cerkiew przerobić nie da.
Jak Tatarzy kresowi za króla polskiego się w meczetach modlili. Haremów zaś nie trzymali, bo i z jedną kobietą trudno czasem dojść do ładu.
I wiele, wiele innych…
Szesnastu bohaterów - pasjonatów, oryginałów, wojowników. Wielkie talenty, gorące uczucia. Zasady których nigdy nie łamano. Czasy w których polski szlachcic więcej znaczył niż zamorski książę. Świat, który dla nas jest już tylko legendą, a dla postaci zaludniających tę książkę był ukochanym domem. Kresy.
Barwny świat Kresów dawnej Rzeczpospolitej w książce Joanny Puchalskiej zaludniają; szuler-filantrop, tatarski generał polskiego wojska i oficer carskiego sztabu generalnego, który został dowódcą powstania.
Jak od kuchni wyglądał szlachecki zajazd? Dlaczego przyszły bohater w dzieciństwie musiał udawać dziewczynkę? Jakie duchy straszyły w kresowych dworach? Po co w ułańskiej stajni trzymano barana? O tym nie uczyli Cię w szkole, warto samemu przeczytać.
– Kto pan jesteś? – zapytał z ciekawością siedzącego naprzeciwko młodzieńca, gdy już przegrał do niego wszystko.
– Pretendent do korony polskiej – odparł ten spokojnie.
– A to jakim prawem?
– Prawem urodzenia. Jestem szlachcic polski. Nazywam się Walicki, a wiadomo panu, że każdy szlachcic polski może być królem obrany.
Teresa w Wilnie robiła, co mogła, aby przed spełnieniem wyroku udało się wziąć ślub. Zdecydowana była bowiem towarzyszyć na wygnaniu ukochanemu mężczyźnie. I nagle się okazało, że skazańcy mają być wywiezieni nazajutrz.
Gościnny dziedzic Sawicz miał zwyczaj zapraszać na niedzielny obiad wszystkich sąsiadów spotkanych w kościele. Bywało, że przywoził ze sobą nawet kilkadziesiąt osób. Umowa z kucharzem była taka, że zaraz po mszy pędził do pałacu umyślny posłaniec, żeby zawiadomić, na ile osób dzisiaj się gotuje. Kucharz nigdy nie zawiódł swego pana.
Opinie o produkcie (0)
